Biegaczu, bez Stresu!

Wszyscy intuicyjnie rozpoznają sportowca, który jest wybitny w swoim fachu. Nie trzeba być specjalistą by na oko rozpoznać biegacza, którego technika jest idealna, a wysiłek przychodzi mu bez trudu. Jego ciało „płynie” w powietrzu. 

Z kolei u mniej topowych zawodników i amatorów, bieg może sprawiać wrażenie jakby ciężkiego.

Jednym z czynników determinujących płynność poruszania się sportowca jest sztywność mięśni (oczywiście, jednym z wielu).

Poprzez sztywność rozumiemy ich nadmierne napięcie w stosunku do potrzeb. Zobrazujmy to na przykładzie mięśnia czworogłowego podczas biegu.  Kiedy nasza stopa nogi wykrocznej zetknie się z podłożem następuje zgięcie kolana amortyzujące lądowanie, a po fazie amortyzacji następuje ponowny wyprost kolana, dający biegaczowi energię do wybicia. Sekwencja ta powtarza się, a podczas niej mięsień czworogłowy najpierw się wydłuża, żeby zamortyzować lądowanie, potem skraca, aby się wybić. Wszystko to musi być zgrane w czasie i wymaga tzw. koordynacji lokalnej. Jeśli z jakiegoś powodu mięsień będzie zbyt napięty, może nie wydłużyć się wystarczająco lub nie zrobić tego w odpowiednim czasie. Stwarza to niekorzystne warunki dla pracy rzepki i może doprowadzić do jej przeciążeń.

I tu spieszę z odpowiedzią, dlaczego w tytule pojawiło się słowo stres. Otóż jednym z powodów nadmiernej sztywności mięśniowej mogą być czynniki emocjonalne.

W przypadku sportowców zawodowych możemy mieć do czynienia z usztywnieniem mięśniowym w związku ze stresem związanym z presją wyniku czy zawodów wysokiej rangi. Jest wielu „mistrzów treningu”, którzy z powodu stresu usztywniają się na zawodach i nie są w stanie pokazać pełni możliwości.

Ale jak to się ma do amatorów?

Przecież ktoś kto biega dla przyjemności, nie usztywni się z powodu startu w biegu ulicznym 😊. To prawda, w przypadku amatorów stres jako czynnik ryzyka sztywności ma inne, mniej oczywiste podłoże. Nie jest związany z treningiem, lecz wręcz przeciwnie, z tym co dzieje się w czasie poza biegowym.

Tu trzeba na chwilę pochylić się nad rodzajami stresu. Krótkotrwały stres jest wręcz pożądany, uodparnia, napędza do działania. Sam trening sportowy jest również stresem dla organizmu.

Sytuacja przedstawia się gorzej, jeśli mamy do czynienia ze stresem długotrwałym o niskim natężeniu. Przy obecnym sposobie życia niestety bardzo wiele osób doświadcza właśnie tego rodzaju stresu. W codziennej pracy jesteśmy poddawani permanentnemu obciążeniu emocjonalnemu oraz presji sukcesu. Manifestuje się to ciągłą gotowością do działania (walki lub ucieczki) i przeciążeniem systemu, który nie ma czasu, czy wręcz już nie potrafi odpoczywać.  Zresztą bieganie jest często sposobem na rozładowanie tych napięć. Na poziomie mięśniowym ten długotrwały stres powoduje wzmożone napięcie mięśniowe, które może zaburzać lokalną koordynację wspominaną na wstępie artykułu.

Zauważmy na sobie, po ciężkim dniu pracy, czy po rozmowie z szefem 😊, co dzieje się z waszymi mięśniami wokół karku, w okolicy kręgosłupa, czy w górnej części brzucha i bioder. Prawda, że są jak z kamienia? Jeśli takie stresowe bodźce powtarzają się zbyt często, nasze ciało może nie zdążać z rozluźnieniem i przystępujemy do treningu w tym zbyt ciasnym opakowaniu. To niestety może stwarzać niekorzystne warunki pracy stawów i możemy nabawić się ich przeciążeń.

Jak sobie z tym radzić?

Moglibyśmy zacząć od najgłupszej rady jaką można dać człowiekowi z „przeciążonym systemem”, czyli: „wyluzuj”. Tyle że gdyby takie rady działały mielibyśmy przeszczęśliwe i zrelaksowane społeczeństwo😊.

W naszej pracy z podopiecznymi nie zapominamy o czynniku sztywności związanej z emocjami. Walka z przyczyną nadmiernego stresu może wymagać pracy, na przykład z psychologiem. Ale równie ważne może okazać się popracowanie nad skutkami stresu. Tu stosujemy narzędzia w postaci technik oddechowych i relaksacyjnych. Rozładowanie skutków napięcia emocjonalnego poprzez ćwiczenia może w skuteczny sposób zminimalizować sztywność mięśniową. Fajnym rozwiązaniem jest uzupełnianie treningów biegowych jogą.

Bierzmy zatem pod uwagę, że codzienny stres może być małą kłodą pod nogą amatorskiego biegacza. Słuchajmy swojego ciała. Stosujmy techniki pracy ze skutkami sztywności mięśniowej.

No i „bez stresu, biegacze!”

Michał Sówka

Masz pytania? Zapraszamy do kontaktu!